Typowa amerykańska produkcyja nakręcona by:
- zdobyć jak najwięcej nagród, a najlepiej oskarów ( krytycy uwielbiają takie historyjki i nad wyraz hojnie je promują)
- wywołać rzek łez ( kasy misiu kasy )u co nadwrażliwych widzów, lubujących się w durnych melodramatach.
- denerwować swoją infantylnością ludzi takich jak Ja.
- obejrzeć gdy nie ma nic lepszego w zasięgu dłoni ( niestety miałem takową okoliczność)
Nic ani nikt mnie nie przekona że film ten nie jest do bólu schematyczny i niemożliwie mało odkrywczy. Błąd - nie jest w żadnym stopniu.
Sztampa, sztampa, jeszcze raz sztampa. Pim-pom że tak powiem. Pim-pom. Wyłączam pim-pom.